Niemka Denise Herrmann niespodziewanie stała się jedną z bohaterek zawodów w Kontiolahti. Udowodniła tym samym, że dwa medale przywiezione z Pekinu nie są dziełem przypadku, a wręcz odwrotnie. To efekt konsekwentnie budowanej formy.
Sukces goni sukces
Denise Herrmann w minionym tygodniu pokazała się z bardzo dobrej strony. 33-letnia Niemka w fińskim Kontiolahti wygrała sprint i była trzecia w biegu pościgowym. Dzięki temu powiększyła swój stan konta o 108 punktów do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata i wciąż ma szanse na awans do czołowej dziesiątki.
– Weekend w Kontiolahti ułożył się dla mnie naprawdę dobrze. Zauważyłam, że po igrzyskach olimpijskich udało mi się w domu dobrze zregenerować i nie mogę się doczekać ostatnich weekendów Pucharu Świata. Mam nadzieję, że wciąż będę tak skupiona jak w Kontiolahti – powiedziała Herrmann.
Chłodna głowa
Mimo sporych sukcesów w ostatnich tygodniach (dwa medale na Igrzyskach w Pekinie, dwa podia PŚ), Niemka nie nakłada na siebie dodatkowej presji. Do kolejnych zawodów podchodzi ze spokojem i chce tylko robić swoje.
– Dla mnie byłoby miło, gdybym mogła powtórzyć wyniki z zeszłego weekendu, ale nie oczekuję teraz, że będę stawać na podium w każdy weekend. Po prostu staram się dobrze wykonywać swoje zadania – dodała.
Złota medalistka Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Pekinie w biegu indywidualnym jest na fali wznoszącej. Jednak zawody w Estonii będą dla niej zupełną nowością. Denise Herrmann do tej pory nie miała okazji rywalizować w Otepää.
– Znam trasy w Otepää tylko z biegów narciarskich, zwłaszcza ze sprintów. Są one trudne trzeba na nich zaprezentować prawdziwą siłę. Nie mogę się doczekać obejrzenia torów z perspektywy biathlonistki i lepszego poznania strzelnicy. Słyszałam, że może być stosunkowo wietrznie – mówiła.
Źródło: inf. prasowa/oprac. własne
Fot. Wikimedia/Steffen Prößdorf