Niedzielna sztafeta kobiet w Hochfilzen zakończyła się zwycięstwem reprezentacji Francji. Drugie miejsce dla Szwecji, trzecie dla Włoch. Polki dobiegły na ostatnim, 16. miejscu. Trzy ekipy nie ukończyły zawodów z powodu zdublowania.
Szwedzko-włosko-francuska walka
Początek zawodów w austriackim Hochfilzen przyniósł lekką niespodziankę, bowiem na prowadzenie po pierwszym strzelaniu wysunęła się Szwajcarka Elisa Gasparin. Jej przewaga nad grupą pościgową, w której prym wiodła Linn Persson, była minimalna i to właśnie Szwedka wbiegła na strzelnicę jako liderka, zyskując kolejne sekundy.
Tam jedynie powiększyła swoją przewagę, co zawdzięczała bezbłędnemu strzelaniu. W ślad za nią ruszyły Włoszka Rebecca Passler, Niemka Anna Weidel oraz Francuzka Lou Jeanmonnt. Persson była poza zasięgiem peletonu i w strefie zmian zameldowała się ponad 15 sekund przed Włoszką i Francuzką.
Anna Magnusson nie utrzymała zbyt długo prowadzenia. Strzelanie w pozycji leżącej nie poszło po jej myśli – dwa dobierania zepchnęły ją na trzecią lokatę ze stratą prawie 15 sekund do liderującej dwójki. A na czele były szybkie i celne Anais Chevalier-Bouchet i, jadąca narta w nartę z nią, Dorothea Wierer.
W związku z powyższym na strzelnicy czekał nas pasjonujący pojedynek o objęcie prowadzenia na półmetku zawodów. Zwyciężczynią tej batalii została Włoszka, która nie ugięła się presji i zestrzeliła wszystkie 5 celów. Chevalier-Bouchet dwa razy spudłowała, co kosztowało ją 15 sekund straty. Na trzecim miejscu wciąż dzielnie biegła Szwedka, tym razem bezbłędna. Taki układ utrzymał się do końca okrążenia.
Emocje do końca
Na trasie pojawiły się Samuela Comola, Chloe Chevalier oraz Hanna Oeberg. Faworytką do objęcia prowadzenia wydawała się reprezentantka „Trzech Koron”, ale nie podołała zadaniu. To Włoszka i Francuzka były bezbłędne i ruszyły niemal równocześnie w dalszą trasę. Z kolei starsza z sióstr Oeberg broniła się przed karną rundą, z czego skrzętnie skorzystała Vanessa Voigt i wyprzedziła Szwedkę.
Strzelanie w pozycji stojącej, zamiast uspokoić sytuacje, wprowadziło dodatkowe zamieszanie. Liderki oraz goniąca je Niemka dobierały po razie, z kolei Szwedka musiała dołożyć dwa kolejne naboje. To spowodowało, że na ostatnie okrążenie trzeciej zmiany zawodniczki wybiegły w kolejności: Comola, Chevalier, Oeberg, Voigt, zaś różnica pomiędzy pierwszą a czwartą zamknęła się w 10 sekundach.
Szwedka, choć na strzelnicy jej w niedzielę nie szło, pokazała, dlaczego biathlon nazywany jest dwubojem zimowym. Narzucone przez Oeberg tempo było nie do utrzymania przez pozostałe trzy biathlonistki, dlatego to właśnie ona objęła prowadzenie w strefie zmian i wypuściła swoją młodszą siostrę 11 sekund przed Julią Simon i Denise Herrmann-Wick. 7 sekund później w trasę ruszyła Lisa Vittozzi i to te cztery zawodniczki liczyły się w walce o medale. Zajmująca piąte miejsce Norwegia traciła do liderującej Szwecji ponad minutę.
Elvira Oeberg powtórzyła błędy swojej siostry i również musiała dobierać, co wykorzystała Julia Simon. Biathlonistka z Francji nie tylko dogoniła, ale i przegoniła, o całe 0,8 sekundy, Szwedkę. Walka o trzecie miejsce odbywała się 20 sekund dalej pomiędzy Vittozzi i Herrmann-Wick, które dwa razy dobierały naboje.
W trakcie ostatniej wizyty na strzelnicy mogliśmy się przekonać, dlaczego to właśnie Julia Simon nosi żółty plastron liderki Pucharu Świata. Szybki i bezbłędne strzelanie, w przeciwieństwie do raz dobierającej Oeberg i Vittozzi, dało jej 16 sekund przewagi nad Szwedką i Włoszką. Z walki o podium zrezygnowała Niemka, która dwa razy nie trafiła do tarczy.
Finałowe okrążenie nie przyniosło żadnych zmian w czołówce i biathlonistki dobiegły do mety w identycznej kolejności, w jakiej opuściły strzelnicę.
Miłe złego początki
Reprezentacja Polski wystartowała w składzie: Anna Mąka, Kamila Żuk, Joanna Jakieła i Natalia Sidorowicz. Zaczęło się całkiem przyzwoicie, bowiem Mąka na pierwszym strzelaniu była bezbłędna, co dawało jej 10. lokatę. Niestety, kolejna wizyta na strzelnica przyniosła karną rundę, co spowodowało spadek na 17. miejsce.
O poprawienie rezultatu próbowała walczyć Kamila Żuk, która również nie myliła się w pozycji leżącej i nawet 3 pudła na drugim okrążeniu nie zaprzepaściły naszych szans na niezły wynik.
W strefie zmian Żuk zameldowała się na 15. pozycji, a nadzieje polskich kibiców miała podtrzymać Joanna Jakieła. Jednak jej występ pozbawił nas złudzeń. Karna rudna podczas strzelania w „stójce” zepchnęła reprezentantkę Polski na 16. miejsce i w tym momencie broniliśmy się przed zdublowaniem.
Tego udało się uniknąć za sprawą Natalii Sidorowicz. Choć po swoim pierwszym strzelaniu traciła ona do liderki 4 minuty, to była bezbłędna, dzięki czemu pozostaliśmy w grze o ukończenie zawodów. O jakikolwiek lepszy rezultat było niezwykle ciężko, bowiem Sidorowicz biegła dwie karne rudny, przez co Polki zajęły ostatnie, 16. miejsce, ze stratą niemal 7 minut do Francuzek.
C73C_v1Fot. © Walter/IBU