W piątkowym sprincie na 10 kilometrów Johannes Thingnes Boe był nie do powstrzymania. Norweg wygrał z olbrzymią przewagą nad rywalami, choć przyznaje, że nie było łatwo.
Bieg i strzelanie na 5+
Początek sezonu należy bez wątpienia do Norwega. Młodszy z braci Boe odniósł w piątek trzecie pucharowe zwycięstwo z rzędu i ma olbrzymią szansę, by w niedzielę wygrać bieg pościgowy. Kluczem do zwycięstwa był w tym wypadku dobry bieg.
– Moim celem było złapanie dobrej prędkości, choć na rozgrzewce czułem, że śnieg jest dość suchy i nie będzie tak szybki jak w trakcie sprintu kobiet. Podszedłem do toru z nieco większym respektem i znalazłem prędkość – powiedział Johannes Boe.
Choć biegowo 29-latek wyglądał znakomicie, to lwią część pracy wykonał na strzelnicy. W piątek był bezbłędny, co zapewniło mu dodatkowe 90 punktów do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.
– Nie czułem, że to [strzelanie – przyp. red.] było łatwe, ale dobrze się spisałem i udało mi się trafić dziesięć razy. Jako biathlonista myślę, że tylko biathloniści zdają sobie sprawę, że kiedy w trakcie wyścigu strzelisz na czysto, to potem dobrze się czujesz – dodał aktualny posiadacz żółtej koszulki lidera.
Pochwały od kolegów
To, że Johannes Boe jest w wybornej formie i pewnie zmierza w stronę końcowego tryumfu w ogóle nie martwi jego rywali z biathlonowych tras. Co więcej, Sturla Holm Laegreid jest wręcz zadowolony z tego faktu.
– Dobrze, że Johannes jest w najlepszej formie, ponieważ to motywuje mnie do robienia wszystkiego, co w mojej mocy. Jeśli dam z siebie wszystko i nadal będę w tyle Johannes, nadal będę zadowolony, ponieważ osiągnąłem swój cel bycia tak dobrym, jak to tylko możliwe – powiedział Sturla Holm Laegreid.
Źródło: biathlonworld.com
Fot. © Walter/IBU