Kariera Lisy Vittozzi to świetny przykład na to, jak szybko można spaść ze szczytu i jak trudno na niego ponownie wrócić. W rozmowie z portalem IBU Włoszka przyznała, że przed rezygnacją z biathlonu powstrzymała ją wiara we własne możliwości.
Bezapelacyjną zwyciężczynią pierwszej rundy Pucharu Świata jest Lisa Vittozzi. Choć 27-latka nie wygrała żadnego biegu, to w każdym z nich plasowała się w czołówce, co pozwoliło jej ubrać na koniec weekendu żółtą koszulkę liderki. Tym samym Włoszka wróciła na szlak, którym podążała w sezonie 2018/2019, gdy w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata zajęła drugie miejsce.
W 2019 roku zdobyła również srebro mistrzostw świata w biegu indywidualnym, jednak od tamtej pory Vittozzi zalicza systematyczny regres. Jej forma obniżyła się do tego stopnia, że kampanię 2021/2022 zakończyła dopiero na 31. pozycji. Nie dziwi więc fakt, że w głowie biathlonistki mogły pojawić się myśli o rezygnacji z uprawiania biathlonu.
– To były bardzo trudne lata, ale tak naprawdę nigdy nie przestałam w siebie wierzyć. Oczywiście, kiedy są momenty tak trudne jak te, które miałem w ostatnich latach, pewność siebie nie jest zbyt duża. Ale w głębi serca nigdy nie straciłam wiary w swoje możliwości, bo wiedziałam, że drugiego miejsca w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata nie zdobywa się przypadkiem. To oraz fakt, że wciąż jestem młoda [27 lat – przyp. red.] pomogło mi iść do przodu. Naprawdę chciałam udowodnić sobie, że jestem w stanie to wszystko przezwyciężyć – mówiła Vittozzi w rozmowie z portalem Międzynarodowej Unii Biathlonu.
Źródło: biathlonworld.com
Fot. © Osula/IBU