Rosyjscy biathloniści w zeszłym sezonie nie nawiązali do sukcesów z ubiegłych lat i zajęli dalekie miejsca w klasyfikacji Pucharu Świata. Jednak zdaniem Aleksandra Łoginowa przyszłość rysuje się w kolorowych barwach. – Trenuję właściwie, mamy niezbędną infrastrukturę i wierzę, że robimy to samo, co zagraniczni biathloniści – mówił w ostatnim wywiadzie.
Aleksandr Łoginow nie należy do zawodników cieszących się sympatią biathlonowego środowiska. Wszystko z powodu skandalu z nim w roli głównej. W styczniu 2015 roku Światowa Agencja Antydopingowa potwierdziła obecność w jego organizmie erytropoetyny, czyli środka dopingującego znanego jako EPO. W efekcie wszystkie jego wyniki od 26 listopada 2013 roku zostały anulowane. Do rywalizacji wrócił w listopadzie 2016 roku.
Rosjanin wyraźnie daje do zrozumienia, że nie ma zamiaru więcej wracać do przeszłości. 29-letni biathlonista z Saratowa skupia się wyłącznie na przyszłości i swoim treningu. W rozmowie z dziennikarzem rosyjskiego portalu Match TV temat dopingu nie został w ogóle poruszony.
Matwiej Jelisiejew upomniany przez RBU. Biathlonista pokłócił się z trenerem
Złoty medalista z Anterselwy w sprincie zdradził, że nieco zmodyfikował swój plan treningowy. Łoginow znany jest z tego, że najczęściej trenuje sam, jednak w tym roku odszedł od tej zasady, by jak najlepiej przygotować się do igrzysk w Pekinie.
– Praca w grupie jest ciekawa, gdy chodzi o rywalizację. Zwłaszcza, gdy patrzysz na tych, którzy są od ciebie lepsi. Na przykład tego lata obserwowałem i dużo rozmawiałem z Denisem Tasztimerowem, który strzela szybko i celnie – mówił Aleksandr Łoginow.
Mimo wspólnych treningów, zawodnik zaznacza, że nie ma zamiaru odchodzić od swojego rutynowego, solowego, treningu.
– Moją jedyną motywacją jest wykorzystanie każdego dnia, aby stać się lepszym. Dziś myślę, że trenuję właściwie, mamy niezbędną infrastrukturę i wierzę, że robimy to samo, co zagraniczni biathloniści. To samo dotyczy strzelania, w którym moim zdaniem główną rolę odgrywa głowa – dodał.
Źródło: matchtv.ru
Fot. Wikimedia/Marcus Cyron