Polki w środowym biegu sztafetowym zajęły dopiero 14. lokatę i do końca broniły się przed zdublowaniem. Rywalizację ustawiła pierwsza zmiana i występ Moniki Hojnisz-Staręgi, która już na pierwszym strzelaniu musiała dwa razy dobierać. – Szkoda, bo straciłam wtedy kontakt z czołówką – powiedziała po zawodach.
Sztafeta kobiet rozpoczęła się dla Polek w najgorszy możliwy sposób. Przez moment wydawało się, że będziemy mieli małą sensację i Monika Hojnisz-Staręga wybiegnie na prowadzenie. Strzelała bowiem bardzo szybko, i co ważniejsze, celnie. Niestety, ostatni cel sprawił jej spore problemy przez co musiała dwa razy dobierać. Ostatecznie, Hojnisz-Staręga wybiegła na 19. pozycji tracąc do liderki niemal 30 sekund.
– Muszę przedyskutować z trenerem, co tam się stało w końcówce. Jedyna informacja, jaką uzyskałam na trasie była taka, że to były takie „kanty”, czyli minimalnie spudłowane strzały. Szkoda, bo straciłam wtedy kontakt z czołówką. Szkoda tym bardziej, że nie pokazałam tego, co chciałam. Ciężko mi było na tej trasie, ale wiedziałam, że byłam w stanie gonić rywalki. Więcej będę mogła jednak powiedzieć po naocznej analizie – powiedziała reprezentantka Polski.
Przed Moniką jeszcze jedna szansa na dobry wynik w trakcie Igrzysk Olimpijskich w Pekinie. W sobotę o 10:00 polskiego czasu rozpocznie się ostatnia biathlonowa konkurencja – bieg ze startu wspólnego kobiet.
– Oby w sobotę było lżej, tego też sobie życzę – podsumowała.
Źródło: eurosport.pl
Fot. Wikimedia/Steffen Prößdorf, CC BY-SA 4.0