Ilu biathlonistów trenuje na Łotwie? Co jest największym problemem w rozwoju dyscypliny w tym kraju? Dlaczego Estonia jest tak istotna dla łotewskich talentów i co z tym wszystkim ma wspólnego wojsko. O tym wszystkim opowiada największa biathlonowa nadzieja od czasów Andrejsa Rastorgujevsa – 21-letni Renars Birkentals.
Cezary Bronszkowski: Po pierwsze, dziękuje ze zgodziłeś się na rozmowę. Z uwagi na specyfikę naszego sportu, chyba nie często rozmawiasz z mediami?
Renars Birkentals: To prawda, nie rozmawiam zbyt często z mediami, głównie dlatego, że po prostu nie jestem o to proszony, ale chciałbym porozmawiać i podzielić się swoimi przemyśleniami, ponieważ pochodzę z małego kraju, z małego zespołu i po prostu uważam, że nasze podejście do biathlonu jest inne niż w większych zespołach. Myślę więc, że sposób, w jaki trenujemy i podchodzimy do wyścigów, może być interesujący.
To świetnie, że chcesz rozmawiać, ponieważ mam do Ciebie mnóstwo pytań. Jak więc trenujecie i podchodzicie do zawodów? Co charakteryzuje łotewską szkołę biathlonu?
Trudno powiedzieć, to zależy od pory roku. Wiosną mam więcej treningów o dużej intensywności i pracy na siłowni, dużo też ćwiczę nad stabilnością podczas strzelania. W sezonie letnim treningi są bardzo zróżnicowane – na nartach, na rowerze, biegamy, uprawiamy piesze wędrówki, trenujemy na siłowni i oczywiście w terenie. Jesień to mniej więcej tylko jazda na rolkach, a pod koniec października nadszedł już czas, aby stanąć na śniegu. Nie sądzę, że mamy swój własny styl treningowy, nie skupiamy się na jednej konkretnej rzeczy, robimy po prostu to, co robiliśmy wcześniej i to właśnie u mnie działa.
Do startu nowego sezonu zostało nieco ponad 40 dni. Jak przepracowałeś sezon przygotowawczy?
Właściwie jestem w szoku, jak szybko mija czas. Zbliża się nowy sezon i znów nadszedł czas startów. Mój okres przedsezonowy był całkiem niezły. Muszę przyznać, że to był mój pierwszy pełny sezon treningowy, który rozpoczął się od kwietnia z odrobiną pracy na siłowni i długimi intensywnymi treningami. Całe lato spędziłem w podróży, obóz za obozem, także obozy wysoko w górach. W zasadzie zrobiłem wszystko, co mogło mnie jak najlepiej przygotować do nowego sezonu. Nie zostało wiele czasu — to ostatnie przygotowania do wyścigów i ważne jest, aby być skoncentrowanym, zmotywowanym i pracować nad ostatnimi szlifami.
Nad czym będziesz pracował? W „stójce” masz lepsze wyniki niż Elvira Oeberg. Niestety, Szwedka biega jak pociąg TGV i w tym aspekcie wyraźnie nad Tobą góruje.
Będę pracował nad wszystkim. Mogę powiedzieć, że w strzelaniu w „stójce” jestem stabilny. Ale tak jak forma fizyczna, tak i strzelecka przychodzi i odchodzi. Są momenty, kiedy strzelam bardzo dobrze, ale nigdy nie biorę tego za pewnik i nadal nad tym pracuję. Chciałbym bardziej skupić się na stabilności w każdym aspekcie biathlonu. Chcę pokazać się z solidnej strony w każdym wyścigu. Na razie nie jestem dość wytrzymały, aby przez cały sezon występować w naprawdę dobrym stylu, więc moim celem jest, aby stać się bardziej stabilnym i móc osiągać najlepsze wyniki w każdych zawodach.
Średnia wysokość nad poziomem morza na Łotwie wynosi 87 metrów. Już na tej podstawie widzimy, że sporty zimowe nie mogą być zbyt popularne. Gdzie więc trenujesz? Macie jakieś ośrodki, w których możecie godnie przygotować się na zawody czy zostają tylko treningi zagranicą?
Większość czasu spędzam za granicą, ponieważ na Łotwie nie mamy ośrodków szkoleniowych, w których mógłbym przygotować się na najwyższym poziomie. Najbliższy ośrodek treningowy, który jest naprawdę dobry, znajduje się w Estonii, w Otepaa – tam mamy zgrupowanie przynajmniej raz w roku. Zazwyczaj spędzamy rok w różnych miejscach: Otepaa, Ramsau, Oberhof, Muonio i innych.
W ubiegłym sezonie nie brałeś zbyt często udziału w zawodach Pucharu Świata. Jak będzie teraz? Pojawisz się częściej na najważniejszych trasach świata?
Oczywiście ważne jest, aby brać udział w Pucharze Świata. To najlepszy sposób na robienie postępów i rywalizację z najlepszymi sportowcami na świecie. Chciałbym jak najczęściej startować w Pucharze Świata, ale nie będzie to łatwe, bo wciąż jestem juniorem i mam też cele do zrealizowania w trakcie zawodów juniorskich. Nie wystartuję we wszystkich Pucharach Świata, ale jestem pewien, że w niektórych pojawię się na linii startu.
Gdzie chciałbyś wystartować? Który z torów Pucharu Świata jest Twoim ulubionym?
Myślę, że w tym roku wystartuję w Pucharze Świata w Kontiolahti i potem zobaczymy. Nie ma konkretnego toru, który by mi się podobał. Każdy z nich jest wyjątkowy na swój sposób, więc za każdym razem ciekawie jest pojawić się przed zawodami i analizować każdy zakręt, każde wzniesienie, warunki śniegowe, ponieważ każdego roku jest trochę inaczej i jeśli chcę dać z siebie wszystko, muszę wiedzieć o wszystkich drobnych szczegółach dotyczących toru. W zeszłym sezonie startowałem w Pucharze Świata w Otepaa i to był mój pierwszy raz, kiedy w jednej chwili byłem otoczony tak wieloma ludźmi. Naprawdę czułem, jak to jest ścigać się przy dużej publiczności, zwłaszcza gdy było też tylu łotewskich fanów.
Dobrze, że o tym wspomniałeś. Jak wygląda popularność biathlonu na Łotwie? Zbyt wielu flag Twojego kraju na stadionach nie widzieliśmy.
Na Łotwie jest około 300 biathlonistów — od juniorów do seniorów. To niewiele, a ich liczba ciągle spada. Brak odpowiednich ludzi jest największym problemem dla rozwoju biathlonu na Łotwie, niewiele możemy zrobić, jeśli nie ma młodych sportowców, którzy mogą rywalizować na najwyższym poziomie. Na razie jestem jedynym juniorem, który trafi do elity, nie wiem, kiedy w ogóle może zrobić to kolejny. Nie ma działającego systemu utrzymywania młodych sportowców w sporcie po ukończeniu szkoły średniej i nie ma wsparcia, które mogłoby zatrzymać ich w biathlonie. Mimo to wciąż walczymy o miejsce w biathlonie i będziemy to robić dalej.
Ten problem jest nam doskonale znany w Polsce, gdzie na drodze do rozwoju dyscypliny stoją ludzie, którzy stawiają swoje dobro ponad dobro sportu. Co przeszkadza na Łotwie? Brak pieniędzy? Brak doświadczonych trenerów? A może polityka związku, która wiąże ręce tym, którzy chcą rozwijać biathlon?
Ja to widzę tak: to zawsze sprowadza się do pieniędzy. Oczywiście nie da się kupić talentów ani ludzi za pieniądze, ale każde pytanie o rozwój biathlonu sprowadza się właśnie do nich. Historia pokazuje, że każdy dobry sportowiec, dochodzi w końcu do momentu, w którym należy podjąć decyzję o pozostaniu w sporcie lub znalezieniu pracy albo studiowaniu. Wielu z nich po prostu żegna się ze sportem, ponieważ nie ma pensji ani finansów. Nie ma więc potrzebnego wsparcia i zespołu, więc w większości przypadków decyzja jest łatwa. Miałem dużo szczęścia, po liceum zostałem przyjęty do wojska i od tamtego dnia to są moi najwięksi kibice. W zasadzie dzięki programowi sportów wojskowych zostałem w sporcie, ponieważ wojsko zapewnia wszystko, czego potrzebuję i co najważniejsze — wizję przyszłości i dobre wyniki.
Trener Aleksander Wierietielny powiedział w jednym z ostatnich wywiadów, że biathlon to sport elitarny, nie dla mas. Jako powód wymienił przede wszystkim wysokie koszty. Masz podobne odczucia? Uważasz, że bez dobrego zaplecza finansowego nie da rady osiągać sukcesów na biathlonowych trasach?
Nie, nie do końca się zgadzam. Myślę, że ten sport może być również dostępny dla mas, oczywiście są wyższe koszty startu niż w innych sportach, ale jeśli chcesz tylko spróbować, są możliwości dla każdego, a także sprzęt dostępny w różnych przedziałach cenowych. Karabin to oczywiście problem, ale tak naprawdę na Łotwie szkoły sportowe zapewniają go oraz niezbędny sprzęt również dla młodych sportowców, co jest bardzo pomocne. Oczywiście nie jest najlepszy, ale od tego warto zacząć.
Andrejs Rastorgujevs to najlepszy Łotysz, jakiego mieliśmy przyjemność oglądać w zawodach Pucharu Świata. Czy pełni on jakąś rolę w związku? Wspiera młodych swoim doświadczeniem i wiedzą?
On odgrywa dużą rolę w łotewskim biathlonie jako najlepszy sportowiec i wszyscy pokładają w nim swoje nadzieje.
Kto jest Twoim biathlonowym wzorem do naśladowania?
Nie mam jednego konkretnego idola. Patrzę na najlepszych sportowców i ich występy i staram się czerpać trochę od każdego. Lubię robić wiele rzeczy na swój sposób i nie chcę być jak ktoś inny. Chcę rozwijać się indywidualnie i osiągać cele na swój sposób.
Masz dopiero 21 lat. Jakie są Twoje cele długoterminowe w biathlonie? Traktujesz go jako swój przyszły zawód czy niezobowiązującą przygodę?
Nadal jestem młody, mimo to uważam się za zawodowego sportowca i jest to moja praca na pełen etat. Moim celem jest być jak najlepszym w tym, co robię i robić to, dopóki nie zobaczę, jak rozwijam się w sporcie. Od dwóch lat to moja codzienność i uwielbiam to. Robię to, co lubię – każdego dnia budzę się z pasją do swojej pracy i chcę ją wykonywać jak najdłużej. Pamiętam, jak miałam 15/16 lat i nie widziałem nic ciekawego, co mógłbym zrobić po szkole. W tamtym momencie zdałem sobie sprawę, że chcę spróbować być zawodowym sportowcem, więc od tamtego dnia pracowałem tak ciężko, jak tylko mogłem, aby osiągnąć swój cel. Oczywiście myślę o życiu po sporcie, dlatego studiuję na uniwersytecie, co też lubię. Uważam, że oderwanie się od sportu i myślenie o studiach jest pomocne.
Jak na swój wiek podchodzisz do życia i do sportu bardzo profesjonalnie. Jesteś zupełnym przeciwieństwem kapryśnego i dziecinnego Kyliana Mbappé. Zdecydowanie bliżej Ci do naszej Igi Świątek. Skąd u Ciebie taki spokój, opanowanie i „dorosłe myślenie”?
Muszę być profesjonalistą i zaczynać myśleć dojrzale. Traktuję swoją pracę poważnie i jeśli będę głupio postępował, to nic dobrego z tego nie wyniknie. Ponieważ w małym zespole pojawia się więcej obowiązków, sam zrobiłem wiele rzeczy, nieprawdopodobnych dla większych zespołów, w których wszystko jest robione dla sportowców. Od najmłodszych lat jestem bardziej dojrzały niż moi rówieśnicy i myślę, że to jeden z powodów, dla których mogę być tak dobry, jak jestem.
Wiadomo, że nie samym biathlonem człowiek żyje. Co lubisz robić w wolnym czasie?
Nie mam zbyt dużo wolnego czasu, ale staram się od czasu do czasu odpocząć od sportu, spędzić czas z rodziną, jeździć na rowerze, chodzić do kina. Ponieważ mieszkam nad morzem, wspaniale jest czasem tam pojechać i po prostu odpocząć, popływać i po prostu cieszyć się pogodą. Oprócz biathlonu studiuję zarządzanie biznesem, co pozwala mi pracować wieczorami i oczywiście zabiera mi też dużo wolnego czasu, jeśli mam szczęście i mam wolny dzień lub dwa, kiedy wrócę do domu, po prostu próbuję się zrelaksować i robić wszystko, co przyjdzie mi do głowy.
Jak Ci idą studia? Widzisz siebie jako przedsiębiorcę lub członka zarządu w dużej firmie?
Moje studia nie są łatwe, głównie dlatego, że cały czas podróżuję i właściwie nie zostaję na Łotwie na dłużej, gdzie mógłbym nadrobić zaległości, ale robię, co mogę zdalnie. Właściwie pandemia trochę pomogła, bo studia odbywały się online, co było dla mnie ulgą – mogłem uczęszczać na wszystko, bo nie miało znaczenia, gdzie jestem, dopóki mój komputer był ze mną. Ale teraz po prostu staram się utrzymywać kontakt z nauczycielami i robić wszystko, co mogę.
Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia w nadchodzącym sezonie.
Fot. arch. prywatne Birkentalsa