Simon Eder nie krył zadowolenia po czwartkowym sprincie w Ruhpolding. Austriacki weteran był bezbłędny na strzelnicy, co pozwoliło mu zająć 12. miejsce. W osiągnięciu dobrego wyniku nie przeszkodziły mu nawet… szelki od karabinu, które na ostatnich metrach nadmiernie się poluzowały.
Poprawka za Oberhof
Dla Austriackiej legendy sprint w Ruhpolding był doskonałą okazją do zrehabilitowania się, za kiepski występ w tej konkurencji z Oberhofu. Tydzień temu Simon Eder był bowiem dopiero 55. i odpuścił start w biegu pościgowym. W czwartek było zdecydowanie lepiej. Bezbłędne strzelanie i dobry bieg dały Austriakowi 12. miejsce. Pod koniec rywalizacji Simonowi przydarzyła się też niecodzienna sytuacja. Austriakowi poluźniły się szelki, przez co był zmuszony wbiec na metę z karabinem pod pachą.
Taki występ jak dziś po złym sprincie w Oberhofie mnie cieszy. Pewnie, na strzelnicy nie było wcale tak łatwo. Skupiłem się w pełni na każdym strzale. Wiedziałem, że jak tylko podejmę tutaj ryzyko, nie wszystko może mi się udać. Niestety, na ostatnim okrążeniu szpilka odpadła z szelek, ale na szczęście karabin nie zwisał do samego śniegu i mogłem biec dalej, choć nie było to łatwe. W końcu faktycznie musiałem go podnieść, ale mogło być gorzej i nie straciłem dużo czasu.
Źródło: mat. prasowe
Fot. Philipp Carl Riedl/Red Bull Content Pool