Popatrz Grażynka, jak ten czas leci. Niedawno listopad, otwarcie w Oestersund, potem święta, powrót do Oberhofu, Pekin i już Oslo. I sezon 2021/2022 za nami. Nie oznacza to jednak, że ostatni weekend biathlonowej rywalizacji był pozbawiony jakichkolwiek emocji. Bez trudu wskazaliśmy nominacje do naszego notowania TOP i FLOP. Dlatego warto się w niego wczytać, bo następny dopiero w listopadzie.
Pożegnanie mistrza i wjazd mistrzyni
Weekend w Oslo miał kilku bohaterów. My jednak postanowiliśmy wyróżnić zawodników, którzy wywarli na nas największe wrażenie. Wśród panów był to bez wątpienia Erik Lesser. Niemiec od czasu, gdy ogłosił zakończenie kariery, prezentuje się wyśmienicie. W Oslo jego forma była wręcz wybitna. Niemiec ani razu nie wypadł z czołowej piątki. Wisienką na torcie był zaś sobotni bieg pościgowy. Lesser nie spudłował ani razu i pewnie sięgnął po zwycięstwo. Jego ostatnie strzelanie w stójce zapamiętamy na długo.
Laegreid opens the door with two penalty loops and Erik Lesser walks right through! 🔥
Can he hold off @quentinfillon on the last loop?
Watch on https://t.co/bk5aBBso9Q and follow along on the Official IBU App! 📲 pic.twitter.com/EppiPplvsS
— BMW IBU World Cup Biathlon (@IBU_WC) March 19, 2022
Co ciekawe, Erik Lesser w tym sezonie w pozycji leżącej spudłował tylko 5 razy! Niemiec może pochwalić się skutecznością na poziomie 96,77%. To najlepszy wynik od wyczynu Lowella Baileya z sezonu 16/17.
🇩🇪 Erik Lesser finished the season with a prone hit rate of 96.77% (150/155). For athletes with at least 10 races, that’s the 11th-best ever, and the highest since 🇺🇸 Lowell Bailey managed to hit 96.84% (184/190) of his prone targets in 2016–17. #biathlon
— real biathlon (@realbiathlon) March 20, 2022
U pań natomiast na miano TOP zasłużyła Justine Braisaz-Bouchet. Francuzka zrobiła coś, co już kiedyś widzieliśmy. Przez 4/5 dystansu biegła sobie niepozornie, nie wzbudzając zagrożenia, by na ostatnim strzelaniu wykorzystać potknięcia rywalek i wysunąć się na prowadzenie. Czytając to masz wrażenie, że gdzieś to już widziałeś? Odpowiedź jest prosta – bieg masowy w Pekinie. Justine nie tylko wygrała niedzielny start, ale także zgarnęła Małą Kryształową Kulę w tej specjalności. Francuzka potwierdziła, że czuje się w niej niezwykle dobrze.
Szwedzki FLOP i norweski chill
Kto jednak zawiódł nieco nasze oczekiwania? Kogo próżno było szukać w czołówce tabeli wyników? Na te pytania odpowiedzą nasze nominacje. Jako pierwszą wywołujemy do tablicy Linn Persson. Szwedka ma za sobą całkiem udany weekend, zwieńczony 4. miejscem w biegu masowym. Nie byłoby w tym jednak nic dziwnego, gdyby nie to, że miejsce to wywalczyła na samym finiszu po bezpośredniej walce z Elvirą Oeberg. Wyprzedzając swoją młodszą koleżankę pozbawiła ją przy okazji Małej Kryształowej Kuli za tę konkurencję. Oczywiście, można to rozpatrywać w kategorii zwykłego nieporozumienia. Pamiętajmy jednak, że to jest sport i o laury trzeba walczyć do samego końca. Tym razem Elvira przegrała kulę o włos, ale w przyszłym sezonie równie dobrze o włos może wygrać całą klasyfikację generalną.
Wśród panów na miano FLOP-a zapracował w naszych oczach… Tarjei Boe. 13. miejsce w sprincie, 15. w pościgu i ostatnie w masowym – chyba nie tak wyobrażał sobie zakończenie tego pięknego sezonu starszy z braci Boe. Szczególnie ten ostatni występ był niezwykle radosny. 7 karnych rund i ponad 5 minut straty do Bakkena chyba nie wymaga komentarza.
I w ten o to piękny sposób dotarliśmy do końca sezonu 21/22. Wszystko jest już historią. Teraz czas na podsumowania, których z pewnością nie zabraknie na łamach naszego portalu.
Fot. © Walter/IBU