Vetle Sjaastad Christiansen zajął w niedzielnym biegu masowym drugie miejsce, ustępując jedynie Johannesowi Boe. W wypowiedzi po zawodach Norweg wyjaśniał, jaką przyjął taktykę na wyścig oraz powiedział, jaki prezent wręczył liderowi klasyfikacji generalnej.

Próba pogoni

Johannes Boe od samego początku narzucił wysokie tempo rywalizacji. Tylko jego kolega z reprezentacji Vetle Sjaastad Christiansen zdecydował się dotrzymywać mu kroku. I właśnie taka była taktyka 30-letniego biathlonisty.

– Dzisiaj postanowiłem nie dawać Johannesowi niczego za darmo. Zaczęło się dość nieprzyjemnie. W drugiej połowie pierwszego okrążenia zaatakował, a ja zdecydowałem się podążać za nim tak długo, jak tylko mogę. Kiedy obaj chybiliśmy [w pozycji leżącej – przyp. red.], obaj mieliśmy kontakt z uciekającą grupą – opisywał zawodnik.

Jednak im dalej w las, tym ciemniej, a im dłużej trwa wyścig, tym trudniej utrzymać odpowiednio szybkie tempo. Christiansen przekonał się o tym na własnej skórze.

Czytaj także: Norwegowie chcą ratować klimat i biathlon. W Ruhpolding ruszyła akcja „Snow Crystal”

– O jedno pudło za dużo na początku wyścigu, to było dla mnie za dużo, aby nadążyć za Johannesem na ostatniej pętli. Brakowało mi energii. To był drugi raz z rzędu, kiedy mogłem z nim rywalizować. Muszę zadowolić się kolejnym drugim miejscem – dodał.

Johannes „Hulk” Boe

Kochający zabawę Christiansen podarował swojemu koledze parę rękawiczek Niesamowitego Hulka, czyli zielonej postaci ze świata Marvela o nadludzkiej sile.

– Był plan, że miałem założyć je dzisiaj. Po raz pierwszy zabrałem je na zawody, bo czułem się dobrze, jestem w dobrej dyspozycji. Tylko, by się ubezpieczyć, w razie gdybym zajął miejsce na najwyższym stopniu podium. Kiedy Johannes mnie dogonił, naprawdę na nie zasłużył. W pewnym sensie one do niego pasują, ponieważ naprawdę zasłużył na to, by być prawdziwym Hulkiem – śmiał się Christiansen.

Źródło: biathlonworld.com
Fot. © Stancik/IBU

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.