Duet Vetle Sjaastad Christiansen i Ingrid Landmark Tandrevold był najlepszy w niedzielnej pojedynczej sztafecie mieszanej. Norweg po zawodach chwalił występ swojej koleżanki, stwierdzając, że obserwowanie jej poczynań to przyjemność.
Christiansen chwali Tandrevold
Norweska para miała kontrolę nad biegiem przez cały czas jego trwania. W trakcie wszystkich ośmiu strzelań dobierali tylko 6 naboi, co w połączeniu ze świetną dyspozycją biegową dało im pierwsze miejsce i ponad 40 sekund przewagi nad Francją. Mimo to Vetle Sjaastad Christiansen był nieco smutny faktem, że to nie on biegł ostatnie okrążenie.
– Jestem naprawdę szczęśliwy. To było trochę inne, zacząć jako pierwszy, ale nie pobiec ostatniej pętli. Czułem się dziś naprawdę dobrze, więc żałuję, że nie mogłem tego zrobić – powiedział biathlonista z Geilo.
Smutek z tego powodu zrekompensowało mu patrzenie, jak sobie radzi jego koleżanka z pary.
– Jednak obserwowanie Ingrid na ostatnim strzelaniu było niesamowite. Czułem się dobrze i starałem się jej zrobić jak największą przewagę. Pomyślałem, że to było więcej niż wystarczająco przy jej dzisiejszej dyspozycji. Wspaniała praca – chwalił Tandrevold.
Zaskoczenie biathlonistki
Systematycznie budowana przewaga przez cały bieg zaskoczyła Tandrevold, która na ostatniej pętli była bezbłędna i spokojnie dowiozła prowadzenie do końca.
– Mieliśmy doskonale przygotowane narty, więc czułam się jakbym jeździła w normalnym miejscu. Trenerzy mówili mi, że mam większą przewagę nad ekipą z Francji, co mnie nieco zaskoczyło, ale jednocześnie cieszyło. Na ostatnim strzelaniu w stójce byłam trochę zdziwiona [szybkim i bezbłędnym strzelaniem – przyp. red.], więc chyba cicho krzyknęłam ze szczęścia. Cieszę się, że nie było tam nikogo, kto mógłby przeszkadzać – relacjonowała Ingrid Landmark Tandrevold.
Źródło: biathlonworld.com
Fot. © Vianney THIBAUT/IBU